• Szeptucha

    W ostatnim liście pytałeś mnie, przyjacielu, jak moje zdrowie – no to Ci opiszę. Jak wiesz, czasami dokucza mi prawe kolano – kontuzja z czasów podstawówki, kiedy to oberwałem na WF-ie hokejowym kijem, bo nikt wtedy nie grał na komputerowym ekranie, życie miało się tylko jedno, a każdy błąd odczuwany był na własnej skórze. Kolano do dziś odzywa się kłującym bólem, zwłaszcza gdy coś ciężkiego dźwigam – i wcale nie mam na myśli swojego losu...

  • Cyganeria

    Wieczór dość późny był, ale do końca dnia było jeszcze daleko. Czwórka przyjaciół – a dokładnie dwa młode, studenckie małżeństwa – przemierzała krakowski rynek w poszukiwaniu przytulnej kawiarenki.– Ej – najstarszy z grupki, wysoki blondyn, Grzesiek, zastąpił wszystkim drogę – a co wy na to, byśmy zjedli wystawną kolację w jakiejś restauracji?Ewelina, jego żona, uniosła w zdziwieniu brwi.– Marcin, co cię naszło?..

  • Radyjko

    Poruszali się wzdłuż grząskiego brzegu, w stronę narastającej muzyki. Resztki trawy z na wpół oklapłymi łopianami plątały kroki. Lampa zamiast pomagać, raczej oślepiała, mimo to, po kilkunastu metrach dojrzeli pierwsze kształty. Najpierw zamajaczyły dwie nogi w białych nogawkach, sterczące jak słupy. Na stopach brązowe tenisówki. Tors i głowa tkwiły głęboko wbite w grząski brzeg strumyka. Obok, wystrzelona prosto w niebo, nienaturalnie wyprostowana ręka, a na kciuku, w skórzanym futerale – tranzystor „Dominika”...

  • Normalka

    Maniek przyprowadził na telewizję konia. Hrabia się darł, że koń zapaskudzi podłogę, więc Maniek przywiązał mu do kopyt cztery poduszki, a z pierzyny zrobił pampersa. Za cholerę nie chciał go wyprowadzić. W końcu dał się przekonać, że „rumakowi” fajki szkodzą. Wyprowadził. Potem się dobijała Pumeksiara, wiesz, Hrabiego sąsiadka. Wrzeszczała: „co to za impreza, co to za impreza” a Hrabia: „Pasuj się, sama zobaczysz”!..

  • Krymski Łut

    – Pij i słuszaj. Z Brześcia pojedziesz do Kijowa. Z dworca zadzwonisz pod ten numer – podał mi jakiś świstek. – Tam ci powiedzą co dalej. Dolary sprzedasz dopiero w Symferopolu…– Gdzie?!– W hotelu „Sputnik”. To nielegalne. Wszędzie płać tylko rublami. Ma ci na wszystko wystarczyć, a nawet zostać. Inaczej pójdziesz do odstrzału… Smotrij! – tu Bratnaja Dusza jednoznacznie wycelował we mnie palec...

  • System

    Kalifornijskie teleskopy wielkości olimpijskiego stadionu daremnie przeczesywały kosmos. Miliardy dolarów ulokowane w bezproduktywne urządzenia wzbudzały coraz większe zniecierpliwienie kongresmanów. Z roku na rok ubywało zwolenników idei poszukiwania pozaziemskich kontaktów. Zaczęto nawet wspominać o zamknięciu tego projektu.Jerry Hunt, szeregowy pracownik kosmicznego obserwatorium bezmyślnie przeglądał reklamowe bannery i myślał że szkoda by było, gdyby zlikwidowano to przytulne gniazdko. Zarobki nie były tu co prawda oszałamiające, ale też nikt nie wymagał od dyżurnych wielkich poświęceń...

  • Cud w Kanie

    Ignacy Pobycki jak każdego ranka wyszedł przed dom, splunął na lekko zmrożoną ziemię i ruszył do obory. Listopadowy ranek bezlitośnie wdzierał się pod rozgrzaną snami kapotę. Ignacy nie zdawał sobie sprawy z istoty codziennego rytuału który owocował litrami, a w efekcie – hektolitrami mleka. Każdy przedpołudniowy rytm wyznaczany był godziną siódmą, bo właśnie o tej porze trzeba było zdać udój do spółdzielni...