Strona główna

Adam AndryszczykBo listek jesienny to jest takie coś, co buja nostalgią na wietrze – ktoś nań nadepnie, to westchnie ktoś, a inny – dupę podetrze. Tak to widziałem, gdy miałem dwadzieścia lat. Dziś noszę okulary, mam gorszy wzrok…
Kiedyś pisałem wiersze, piosenki i prozę. Potem pisałem jak kura pazurem, więc migałem się od ręcznego pisania. Znak czasów i komputer… albo zwyczajne lenistwo. Teraz wracam do wiecznego pióra i zerkania w niebo, zamiast na zegarek.
Wiele z zamieszczonych tu rzeczy tworzyłem o trzeciej nad ranem, kiedy budząc się, rozpaczliwie łowiłem myśl w obawie, że z pierwszym promieniem odleci bezpowrotnie. Mimo usilnych starań niektóre pomysły i tak znikły. Zwłaszcza nuty – zawsze płochliwe, znikające tuż po odsłonie powiek.
Trudno dokonać wyboru samodzielnie. Ale bywa, że trudniej pogodzić się z cudzymi wyborami. Dlatego zaryzykowałem – dla egoistycznej chęci pozostawienia po sobie czegoś więcej i na dłużej; każdy z nas tu tylko na chwilę i od razu z dożywociem – więc drugi raz się nie kwapi. Dlatego chciałem sporządzić witrynę na tyle interesującą, by ten, kto choćby tu przypadkiem wpadł, zajrzał kiedyś ponownie. Czy się udało?
Psychicznego zdrowia i miłej zabawy życzę…

Adam Andryszczyk

udostępnij...