Pępek Świata

Środek lata, z nieba skwar, a w tym wszystkim nasza trójka na motocyklach. Dotarliśmy na tak głęboką prowincję Rumunii, że renomowane nawigacje się pogubiły. Mikroskopijna wieś z pokaźną grupą Cyganów, skrzętnie się skryła w cieniu parkowych drzew. Szybko zostaliśmy otoczeni przez tubylczą młodzież. Postanowiliśmy zasięgnąć języka – niestety, po romsku nikt z nas nie potrafił…
– Dojczland? – zapytał młodzieniec z pomalowanymi na biało włosami, co bardzo kontrastowało z jego śniadą cerą. Wskazał przy tym na nasze tabliczki rejestracyjne.
– Poland – odpowiedziałem.
– Holand?
– No, Poland.
Na młodzieńczych twarzach zarysowała się konsternacja. Nawet leżący pod rozłożystym drzewem Stary Cygan, zerknął w naszą stronę spod opuszczonego na nos kapelusza.
Próbowałem naprowadzić:
– Walesa?
Nic.
– Jan Papa II?
Nic.
– Boniek?
Lekkie ożywienie.
– Lewandowski?
– Aaa! Lewandowski! – uśmiechnął się z satysfakcją pomalowany blondas. – Dojczland!!

Pomyślałem, że czegóż to można się spodziewać po niedouczonych Cyganach. Ale gdy wróciłem do Polski, usłyszałem z ust naszego ministra o San Escobar…

udostępnij...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *